środa, 25 marca 2015

Wróżka (wyzwanie Kuferkowe)




Klątwa istoty nieśmiałej, do udziału w którejś edycji kufra czaiłam się od dawna, ale jakoś nigdy nie starczyło mi tupetu – że nie wspomnę o narzędziach typu blog, fanpage czy temu podobne których zwyczajnie nie miałam, teraz gdy się ich dorobiłam a na dodatek padł temat wróżki jakoś nie mogłam się powstrzymać...

Czy w Waszym przypadku też jest tak że kiedy coś robicie (albo choćby zobaczycie) wasz umysł automatycznie przeskakuje w tryb opowieści? Opłotkami zdążam do powiedzenia tego, że wykonana przeze mnie wróżka to Wróżka z Przeszłością...
Dawniej wróżki wyglądały bardzo ludzko poza tym że były mniejsze i posiadały napęd lotniczy, jednak w miarę jak ich środowisko naturalne ulegało degradacji wróżki pomału ewoluowały aby chronić się przed toksynami z powietrza ich skóra (z wyjątkiem twarzy której używają do kontaktu mimicznego i dłoni które muszą pozostać zręczne i giętkie) stała się korowata, a stopy przekształciły się w pokryte łuską szpony którym nie straszne żadne plamy oleju, benzyny czy mydlin... Zauważyliście że wylewam pomyje głównie na tematy motoryzacyjne – to dlatego że moja Wróżka ma traumę: gdy była młodą ciekawską istotką buszującą po lasach bez głębszego celu usłyszała bardzo ciekawy odgłos i podążywszy za nim niestety stała się ofiarą wypadku mopedowego, od tamtej pory serdecznie nie cierpi wszystkiego co posiada koła i z zapałem oddaje się rozrywkom typu posypywania silników pyłem ze swoich skrzydełek (a jak wszyscy wiedzą mechanika i magia niespecjalnie ze sobą współgrają). Ponieważ wróżki są malutkie ich czas (relatywnie do ludzkiego) płynie dość szybko, o czym wspominam ponieważ swojej wróżce musiałam trzy razy zmieniać garderobę aby nadążyć za najnowszą wróżkową modą i w końcu musiałam się zadowolić klasyką, która nigdy nie przebrzmieje...

Jeśli spytacie mnie jak zrobić taką wróżkę to zacznę płakać... Jak każde moje wyjaśnienie tutorial zabrzmi „no, bierzesz koraliki, nić i robisz wróżkę”. Pomóc może znajomość ściegów: peyote, cegiełkowego, herringbone (ndbele, rybiej ości), technik nettingu i grzywkowania – przynajmniej tych użyłam ja... No i może jeszcze dodam że lepiej nie nastawiać się na prędki sukces: ta czupurna dama zajęła mi 14 godzin (na czas przerw wyłączałam stoper, więc mowa o 14 godzinach samego koralikowania), następna prawdopodobnie pokazałaby się wcześniej, ale nie wiem czy się drugi raz porwę na taki maraton...

Ach i oczywiście zapominam nadmienić: Wróżka jest wisiorem, ale równie dobrze może być zwykłą figurką, stoi o własnych siłach jeśli tylko dobrze wyważy się jej fryzurę :)



środa, 4 marca 2015

Długo nie pisałam, bynajmniej nie dlatego że zapomniałam o istnieniu tegoż bloga – raczej wręcz przeciwnie: pamiętałam o nim zbyt wyraźnie i wisiał nade mną jak wyrzut sumienia...
Problem polega na tym, że chciałam aby był ciekawy, ale kiedy zaczęłam poważnie rozmyślać o tym co by ciekawego napisać...
Historyczne fakty o biżuterii można znaleźć wszędzie, są książki, są strony, są trivia...
O tym że koralikowanie stanowi moją wielką pasję i radość życia już pisałam na początku, nie ma sensu się powtarzać tym bardziej że byłoby to wredne w stosunku do osób, które może mają pracę mniej satysfakcjonującą...
Chwalić się nowymi wyrobami? No ale to już robię i na stronie sklepu i na buce... Pisać o nich coś więcej, oczywiście mogę, ale że inspirację często czerpię z życia codziennego i prywatnego a blog miał być służbowy, to trochę nie po drodze... Zresztą raczej wątpię żeby kogoś obchodziło skąd się biorą moje pomysły, ostatecznie nie żyję na wulkanie i nie wiążą się one z jakimś rewolucyjnymi przygodami...
Popodglądawszy trochę innych koralikowych blogów pomyślałam że mogłabym może wrzucać tutoriale, ale tu się sprawa rozbiła o mój umysł którego idea tłumaczenia polega na „no bierzesz i robisz kwiatek, znaczy najpierw robisz płatki potem zszywasz i masz”, ewentualnie „robisz kostkę a potem ją zakulasz”...
Wszystkiego po trochu? Pewnie na tym się skończy...
Z ciekawszych odkryć tego tygodnia mogę podać to, że geomekulki świetnie się nadają do wykorzystywania nadmiarów nitki z innych wyrobów...
Problem z nimi polega na tym że nie ma jak ich umieścić w sklepie ponieważ nie wyobrażam sobie sposobu na ich bezpieczne wysłanie... Cha ... Zdecydowanie muszę poszukać pośrednika w realu...